Przyznam się Wam, że mam pecha. Niesamowitego wręcz pecha do fryzjerów. Salon fryzjerski odwiedzam raz na około 7 lat i absolutnie, ale, ale to absolutnie zawsze wychodzę stamtąd poirytowana i niezadowolona. Mam wrażenie, że wraz z otwarciem drzwi do salonu w moim mózgu zamyka się jakaś zapadka odbierając mi umiejętność porozumiewania się w lokalnym dialekcie, …
